Całkiem niezłe tango… 9
Reżyser Andriej Konczałowski, twórca „Syberiady” i „Uciekającego pociągu”, sięgnął tym razem po kino akcji. Ray Tango (Sylvester Stallone) i Gabriel Cash (Kurt Russell) to gwiazdy policji Los Angeles. Na koncie mają wielu złapanych handlarzy narkotyków, co przeszkadza szefowi miejscowej mafii, który w końcu postanawia się na nich zemścić. Zostają oskarżeni o zamordowanie agenta FBI i trafiają do więzienia. Szybko jednak stamtąd uciekają i postanawiają rozprawić się z ludźmi, którzy ich wrobili.
„Tango i Cash” to typowe kino sensacyjne z gwiazdą lat 80. z Sylvestrem Stallone'em w roli głównej, dla miłośników tego aktora zawsze to nie lada gratka przypomnieć sobie lata jego świetności. Stallone ucieka tu jednak od roli „mięśniaka”, stając się chłodnym intelektualistą, co sprawia, że staje się prześmieszny w swojej kreacji. Niesamowite zwroty akcji, śmieszne i błyskotliwe dialogi to główny atut tego obrazu. Kurt Russell również nie ustępuje Stallone'owi w grze aktorskiej swoją kreacją, kiedy przebiera się za kobietę i wsiada na motor, zachwyca większość swoich fanów, a jest to jedna z najlepszych i najśmieszniejszych scen filmu oraz najbardziej zapadająca w pamięci, gdy przywołujemy ten obraz.
Tempo akcji trzyma w napięciu aż do ostatniej minuty filmu, ogląda się go lekko, przyjemnie, choć czasem możemy przewidzieć, co będzie następnym posunięciem, w większości jesteśmy zaskoczeni i rozbawieni zarazem.
Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli, a ci, którzy oglądali wiele razy, na pewno, gdy będą mieli ochotę na dobrą zabawę przed ekranem, sięgną po „Tango i Cash”.
Film, który spokojnie można postawić obok takich tytułów jak Zabójcza broń czy Godziny szczytu. Naprawdę kapitalna komedia sensacyjna ze świetnym duetem oraz wpadającym w ucho soundtrackiem. Dzisiaj ciężko o takie filmy.